poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 4

-Idę z tobą. - mówi Jack.
-Oszalałeś? To może być niebezpieczne. Nie wiesz co możemy spotkać w czasoprzestrzeni.
-Kristen,czy ty nie rozumiesz? Właśnie dowiedzieliśmy się prawdy o naszym życiu. - Przerywa. Ma łzy w oczach. Chciałabym go pocieszyć. Przytulic czy coś. "Przestań" karcę się w myślach. Tak, teraz muszę myśleć tylko o mamie. - Może moi rodzice też gdzieś tam są. - mówi dalej.
-Masz racje. Znasz się trochę na majsterkowaniu?
-Trochę ? Jestem w tym mistrzem.
-Przynajmniej się na coś przydasz.-mowie. Patrzę na zegarek. Jest 21:20. O dziesiątej zamykają muzeum. Odzywam się znów . - nie mamy jedzenia. Żadnego. A z lodówki nie wezmę.Nie mogę pojawić się na dole.
-To jak zejdziemy?
- Oto się martw. Od czego są okna ? Lepiej wymyśl skąd wytrzaśniemy je..
-Spokojnie Kris. To że jestem w rodzinie zastępczej to nie znaczy że nie mam kasy .- Mówi i wyciąga z kieszeni pięćdziesiąt złotych.- Po drodze na pewno jest jakiś sklep.
  Uśmiecham się i rzucam mu plecak. Idę do szafy i wyciągam moja kurtkę oraz zapasowe adidasy i jeansy.Podaje mu rzeczy.
- Mam chodzić w damskich ciuchach? - pyta zdziwiony.
-To tylko na wszelki wypadek. Po za tym większość ciuchów mam po bracie.
  Pakuje rzeczy, ale robi to niechętnie. Studiuję mapę. Wyciągam z szafki śrubokręt,młotek i parę innych narzędzi i podaje Jackowi.
-Masz. Przyda Ci się przy naprawie wehikułu.
-Dziękuję.
-Musimy się zbierać. - Mowie i pisze kartkę,która muszę zostawić tacie. Wyciągam line z szafy. Przywiązuje ja do łóżka i upewniam się że można bezpiecznie zejść. Wychodzę przez okno i spuszczam się na dół. Jack wychyla się niepewnie i patrzy na mnie.
-Na co czekasz? - Pytam
-Kristen... Czy to na pewno bezpieczne?
-No schodź.
  Wychodzi przez okno i wolno zjeżdża na dół. Na dworzec nie jest daleko. Idziemy kilka minut i dochodzimy  na miejsce. Stacja pociągowa jest brudna na peronach namalowane są różnorodne graffiti.Kiedyś przyglądałam się jak Martin to robił.Też próbowałam,ale nie wychodziło mi. Idę razem z Jackiem kupić bilety. Po chwili przyjeżdża nasz pociąg.Siadamy w przedziale i jedziemy w milczeniu. W końcu odzywam się.
-Dziękuję że ze mną jedziesz
-Nie ma sprawy . Też mi na tym zależy. A po za tym sama nie naprawiłabyś Wehikułu.
-Nie wiadomo czy ty naprawisz. To może być bardzo skomplikowane.
-No może. Kris.. boisz się tego co możemy tam spotkać?
-Nie,tego się nie boje.
-A czego?
-Boje się, że ... - Przerywam. Nie mogę nic z siebie wydusić.
-że nie odnajdziesz mamy. - Jack kończy za mnie zdanie.Resztę drogi spędzamy w milczeniu.Po chwili pociąg zatrzymuje się a przed nami stoi wielki budynek. Muzeum Narodowe. Obok jest mały sklepik.Idziemy do niego i kupujemy dużo konserw oraz dwa chleby.Wchodzimy do Muzeum. Ciągnę Jacka do damskiej toalety.Siadamy pod ścianą i czekamy.
-Za 6 minut zamykają. - odzywam się. Po 10 minutach nie słychać już żadnych kroków. Bierzemy plecaki i wychodzimy z łazienki. Nikogo nie ma. Prowadzę Jacka w stronę Wehikułu. Denerwuje się. Ręce mi się pocą. Nie daje tego po sobie poznać. Patrzę na mojego przyjaciela. Na jego twarzy nie widzę strachu. Bardziej podekscytowanie.Dochodzimy do maszyny. Jack wyciąga narzędzia i zaczyna majstrować przy Wehikule. Co będzie jeśli go nie napraw? Wyruszyliśmy na marne? Oby nie. Tego chyba boje się najbardziej. Dlaczego? Przecież mogę wrócić do domu, jakby nigdy nic, żyć z tatą w zgodzie i codziennie rano kopać mojego brata, który wcale nie jest moim bratem. Mogę wrócić do przeszłości. Nie ,to niemożliwe. Moje życie zmieniło się na zawsze . Krzyk Jacka wyrywa mnie z zamyślenia.
- Udało mi się Kris, udało!
-Naprawdę?  - mam ochotę płakać  ze szczęścia. - ale jak?
- Starczyło podłączyć kilka kabelków i zrobić nowego pilota.
-Jack! Jesteś genialny. - krzyczę i rzucam się mu na szyje. Obejmuje mnie. Po chwili odsuwamy się od siebie a ja czuje, że się rumienie. - Włącz go. - odzywam się ponownie.
-Okej. Chwila - bierze pilota do ręki i naciska przyciski. Wehikuł  iskrzy i włącza się. Jasne zielone światło razi mnie po oczach. Spoglądam na Jacka. Wyciąga do mnie rękę.
-Razem? - Pytam.
-Razem.
  Podaje mu dłoń i wchodzimy do portalu.

--------------------------------------------
Ten rozdział jest trochę krótszy :) Jestem bardzo szczęśliwa bo zostałam nominowana do Libster Blog Away. Odpowiedzi na moje pytania możecie znaleźć na gore. No tak. Czytajcie, komentujcie, rozgłaszajcie :) Dziękuje wszystkim czytelnikom mojego bloga ;D


https://m.facebook.com/profile.php?id=604922616241554&refid=12 <-- lajkujcie ich <3

6 komentarzy:

  1. Kolejny świetny rozdział! :* Czekam na więcej! Oby wszystko potoczyło się dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Czekam na następny rozdział!
    Weny życzę! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju. Fajne to. Jeszcze nie spotkałam się z taką koncepcją, ale strasznie mi się podoba. Czekam na więcej :D

    Zapraszam do mnie:
    http://ignis-vitae.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. he fajnie . ; 3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zacząć od błędów, czy pochwał?

    mowi -> "ó"
    Mowie -> Mówię
    Co będzie jeśli go nie napraw? -> zgubiłaś "i" na końcu
    Jest jeszcze parę takich błędów, przejrzyj cały tekst i popraw :)
    Mało opisów! Samo : jest brzydki, szary, smutny, niebieski, czy zielony nie wystarczy, staraj się pomalutku rozwijać opisy, na pewno ci się uda.

    Przeszli przez portal? Ciekawe, co dalej, oby nie utknęli w czasoprzestrzeni.

    OdpowiedzUsuń